Ostatni weekend to wyjazd w okolice warmińsko-mazurskie, a także czas spędzony w rytmie slow life. Jednym z moich największych odkryć tego wyjazdu jest CAMP SPA, czyli leśne SPA o które będzie tematem przewodnim tego wpisu. Gotowi? 😉
1. Lokalizacja
Camp SPA znajduje się w Ględach, koło Ostródy. Obiekt powstał w okolicach 2014 r., o miejscu dowiedziałam się stosunkowo dawno i od razu wylądowało na mojej bucket liście. Mazury należą do miejsc, które od zawsze były mi nie po drodze, jednak w końcu udało się wyruszyć w tym kierunku. Trasa z Wrocławia okazała się minąć zdecydowanie szybciej niż myślałam, udało się pokonać ją w niespełna 5,5 h samochodem.
Leśne SPA znajdowało się bezpośrednim sąsiedztwie naszego kompleksu noclegowego Glendoria (o noclegu i atrakcjach jakie możecie znaleźć w pobliżu, opowiem więcej w następnym wpisie), co było zdecydowanie wygodnym rozwiązaniem i pozwalało zaoszczędzić sporo czasu. Z udogodnień strefy relaksu można korzystać od maja do września, a terminy należy rezerwować ze sporym wyprzedzeniem.
2. Repertuar
Seansów relaksacyjnych, których można tutaj doświadczyć jest naprawdę sporo. Zadowoleni będą zarówno single, pary, jak i ekipy znajomych. O tym w jaki sposób będziemy wypoczywać w lesie, decydujemy sami poprzez stworzenie własnej konfiguracji zabiegów. Wyjazd do Camp SPA był jednym z moich prezentów urodzinowych (<3), nie wiedziałam więc, co dokładnie będzie czekać mnie na miejscu.
W pierwszy dzień naszej sesji wypoczynkowej tematem przewodnim była WODA, a co za tym idzie kąpiele mineralne. Kąpiel odbywa się na świeżym powietrzu, w zaszytym w lesie miejscu, otoczonym ścianą wysokich pokrzyw. Do kapieli przygotowane zostały lokalne minerały – m.in lecznicza sól jodowo-bromowa z Zabłocka, a także zielona glinka, bursztyn, czy kamienie szlachetne.
Wieczorem czekała nas gorąca kąpiel w balii przy akompaniamencie cydru Pasłęka z lokalnej winnicy Kwaśne Jabłko, położnej tuż nieopodal.
Kolejny dzień to OGIEŃ. Na dobry początek 2h seans saunowy. Sauna została skryta na wzgórzu w lesie, a jej przeszklone wnętrza zapewniały doskonały widok na las. Odprężające kąpiele saunowe uprzyjemniała degustacja lokalnych serów kozich oraz (ponownie)… cydr. Zdecydowanie był to mój główny trunek wyjazdu. 😉
Po saunie nadeszła pora by przejść do domku masażu. Rozpoczęliśmy od godzinnego peelingu całego ciała. Peeling został wykonany z lokalnych składników – susz lawendowy, olej z pestek winogron oraz sól zabłocka. Następnie godzinny masaż całego ciała – typ masażu w zależności od upodobań. Ze względu na moje problemy z odcinkiem szyjnym z reguły decyduje się na masaż tajski lub leczniczy. Podczas tego wyjazdu wyjątkowo pokusiłam się o masaż relaksacyjny, który zdecydowanie spełnił swoje właściwości.
Po takiej serii zabiegów, wyszłam jak nowo narodzona!
3. Dlaczego warto?
Umiejscowienie SPA sprawia, że doświadczenie wykracza poza standardowe zabiegi SPA, a bliskość natury czyni miejsce jeszcze bardziej wyjątkowym! Co więcej, wszystkie strefy relaksacyjne są od siebie oddalone, zapewniając tym samym sporą prywatność. Dla zachowania odpowiedniego balansu, warto na chwilę wcisnąć pauzę od codziennego pośpiechu i udać się w tego typu miejsce. Gwarantuję, że naładowane baterię pozwolą Wam później zdziałać więcej!
I tak jak kocham tempo miasta i wyjazdowe city breaki, tak kilka dni w trybie slow life w rustykalnym otoczeniu również skradły moje serce.
A czy Wy byliście w podobnych miejscach? Jakie kompleksy SPA w Polsce warto odwiedzić? Czekam na Wasze rekomendację.
Jeden komentarz
[…] dopełnieniem miejsca jest Camp SPA, czyli leśne SPA, o którym możecie przeczytać w jednym z moich wcześniejszych wpisów. W pobliżu znajduje się także Kozia Farma Złotna, gdzie warto pojechać na degustację kozich […]